
Konsultant, Mentor, Coach, Trener – a jaka to różnica?
Tomek otworzył swoją firmę 5 lat temu, dokładnie w dniu swoich urodzin. Początki były trudne, ale dzisiaj jego firma jest już obecna na 15 rynkach, zatrudnia ponad 40 osób i ma ładne kilkanaście milionów przychodu. Otwierał firmę jako świetny specjalista od marketing automation, teraz zarządza sporym biznesem. Coraz mniej zajmuje wymyślaniem specjalistycznych rozwiązań, coraz bardziej zarządzaniem ludźmi i wizją co dalej. Zależy Mu też na utrzymaniu takiej atmosfery w firmie, którą tworzył od początku.
Wciąż bardzo dużo pracuje, a chciałby trochę zwolnić. Ma też poczucie, że chciałby to wszystko lepiej poukładać. Może ktoś mógłby Mu pomóc, tylko kto?
Niby są na rynku jacyś konsultanci, coache, mentorzy, trenerzy, ale czym to się różni i czy w ogóle ma sens zaproszenie do współpracy kogoś, kto i tak nie zna Jego firmy? Ma wątpliwości.
Konsultant, coach, mentor czy trener – czym to się w ogóle różni?
- Konsultant – zrobi porządne rozeznanie, zaprojektuje zmiany w firmie i wręczy instrukcję działania upewniając się z nim, że jest dobrze dostosowana i realna do zastosowania od zaraz.
- Mentor – zapyta o wyzwania, pomoże ustalić w czym Tomek jako szef jest świetny, a jakie kompetencje warto rozwinąć. Podzieli się swoim doświadczeniem i wspólnie opracujecie plan działania. Będzie wspierał w dojściu do celu.
- Coach – nie powie co trzeba zrobić, nie będzie dawał rad. Pomoże za to zdefiniować na czym tak naprawdę polega rozterka Tomka (może to wcale nie chodzi tylko o firmę?), zada mocne pytania, żeby dojść do sedna i poszerzyć perspektywę. Dzięki temu Tomek sam ułoży optymalny dla siebie plan działania.
- Trener – ustali jakich kompetencji Tomek chciałby się nauczyć i będzie z nim je szlifował. Może też nauczyć zespół Tomka tego, co według Niego byłoby kluczowe, żeby w firmie zaszła zmiana.
Kogo wybrać?
Tomek usiadł rano z kawą, żeby pomyśleć. Rozważa różne opcje:
- Konsultant pomógłby Mu na przykład ustawić dobrze proces obsługi klienta i uporządkować wszystkie działania budujące markę. Mógłby też z nim przegadać czy nie zmienić trochę struktury i zakresu zadań w zespole.
- Mentor byłby dla Niego partnerem do podzielenia się wątpliwościami i wyzwaniami. Z nim mógłby omówić od czego w ogóle zacząć zmiany w firmie i przede wszystkim jak On jako szef mogłby je gładko przeprowadzić. Miałby konkretny plan i osobiste wsparcie kogoś, kto już to kiedyś robił.
- Kusi go współpraca z Coachem, bo w sumie to jest już trochę zmęczony pracowaniem na 200%. Kiedy On ostatnio był na wakacjach bez komputera?! Czy wystarczy ułożyć procesy, struktury i zamknąć rekrutację, żeby zwolnić? Może trzeba przede wszystkim popracować nad sobą?
- A może po prostu szkolenie dla zespołu, które zrobi Trener? Ma świetnych ludzi, ale gdyby lepiej zarządzali projektami, łatwiej by było egzekwować timingi i efektywnie przydzielać zasoby. Przydałoby się też może jakieś szkolenie z dawania feedbacku, albo współpracy, żeby na bieżąco rozwiązywali konflikty i pomagali budować atmosferę, z której zawsze był dumny.
Tomek podsumował sobie w głowie:
W przemyśleniu, ustaleniu i wdrożeniu osobistego planu działania lepiej pomoże Mentor albo Coach. Aby rozwiązać konkretny problem w firmie, wprowadzić zmiany w biznesie bez wchodzenia w osobiste rozterki lepiej wybrać Konsultanta lub Trenera.
Rozważania Tomka przerwała Marta. Dzwonił właśnie klient, który twierdzi, że od tygodnia czeka na wdrożenie ustaleń i nikt się tym nie zajmuje, mówi, że już nie chce z nami pracować. Przegadała to już z zespołem projektowym, ale przerzucają się tylko wymówkami i oczywiście wszyscy się pokłócili. Nie po raz pierwszy.
Tomek westchnął, zawołał zespół, wyjaśnił sprawę i oddzwonił do klienta. Kiedy odłożył słuchawkę pomyślał, że tak nie może dalej być. Zaryzykuje swój czas i pieniądze i poszuka kogoś, kto pomógłby Mu wprowadzić zmiany. Zapisał sobie na kartce, żeby się rozejrzeć.
Wychodząc spadły mu na ziemię materiały w ostatniej konferencji, które zaczynały się od słów Roberta Kiyosaki
Jeśli chcesz gdzieś dojść, najlepiej znajdź kogoś, kto już tam doszedł.
Może to i prawda…